niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 5

"Ian - ciąg dalszy"

~02.07.2014~
~Bradford~


                Pięć białych róż spoczęło na ciemnym grobie, wokół którego było sporo zniczy. No cóż się dziwić. W końcu dzisiaj jest siódma rocznica śmierci Ian'a Scrible, którego ciała nigdy nie odnaleziono. Był tam pusty grób z datą zaginięcia. W ciąż w głowach miały obraz tego dwunastoletniego uśmiechniętego chłopczyka.
- Pamiętam to jak dziś. - Rose przerwała cisze między nimi. Łzy spływały po jej policzkach. Lucy podeszła do niej, lecz sama nie lepiej się czuła. Słona ciecz próbowała się wydostać na światło dzienne. W reszcie jej łzy mogły napawać się chwilą, gdy promienie słoneczne je ogrzewały. - Pamiętacie jak poszliśmy wszyscy razem nad staw. Ile mieliśmy w tedy lat?
- Dziewięć.. - Alex po swoich słowach jakby przeniosła się w czasie. Do najlepszych chwil dzieciństwa z udziałem Ian'a.

                Lucy, Alison, Rose, Alex, Scarlett i Ian wybrali się nad jezioro swoimi "magicznymi" pojazdami, którymi były rowery. Przyjaciele zawsze wymyślali przróżne zabawy. Z resztą jak to małe dzieci. Dojechali nad ogromne jezioro, które znajdowało się u podnóża góry.
- Dziewczyny wiecie co? - przyjaciółki spojrzały na przyjaciela. - Kiedyś zamieszkam w tamtym domu. Tym na samym szczycie góry. - dziewczynki obejrzały się za siebie. Dom wyglądał jakby był pilnie strzeżony.
- Jasne a ja jestem Sierotka Marysia Ian!
- Scarlett nie śmiej się! Mówię ci prawdę! - przyjaciółki przewróciły oczami, a brunet się zdenerwował. - Macie trzy sekundy na ucieczkę! Raz!
- Ian nie wygłupiaj się! - Lucy popadła w jeszcze większy śmiech,a za nią reszta dziewcząt.
- Dwa! Trzy! Ostrzegałem! - brunet zaczął gonić swoje przyjaciółki. To był jeden z wielu dni kiedy on i Scarlett, Lucy, Alex, Alison, Rose świetnie bawili się ze sobą. Jednak zabawę musiał jak zawsze zepsuć, któryś z rodziców.
- Ian jedziemy do domu! - ojciec Ian'a - Tom Scrible - zaczął nawoływać swojego dwunastoletniego synka.
- No to do jutra dziewczyny!
- Papa! - po tym każdy ruszył w inną stronę, aby powrócić do domu.

- Co tutaj robicie? - dziewczyny podskoczyły w miejscu. Obróciły się w stronę Toma Scrible. Niestety bądź stety owy pan był komisarzem na tutejszej policji. - Mam powtórzyć pytanie? - jego lewa brew uniosła się ku górze.
- A co pana to obchodzi?! Nie jesteśmy na komisariacie czy w więzieniu. Możemy chodzić gdzie i po co chcemy! Nie musimy się panu spowiadać! - na twarzy komisarza pojawił się wielki grymas. Alex była na niego wściekła!
- Panie Scrible...
- Komisarzu Scrible. - Tom poprawił Rose.
- Dzisiaj jest przecież rocznica śmierci Ian'a, a on przecież był naszym przyjacielem.
- I już idziemy. - dodała Lucy. Komisarz spojrzał na nie podejrzliwie. Dziewczyny w szybkim tempie znalazły się przy kolejnym grobie. Przy grobie Emily. Dziewczyny tutaj natomiast położyły czerwone róże. Zaczęło się ściemniać. Niebo przybrało ciemny kolor i pojawiły się na nim gwiazdy wraz z księżycem.
- Co to było?! - pisnęła Scarlett. I znowu. Ktoś nadepnął na gałązkę, lecz to nie była żadna z przyjaciółek.
- Dziewczyny zmywamy się stąd! - po słowach Alison wszystkie wybiegły wręcz ze cmentarza.
             
                            Szklanka została napełniona drogą Whiskey, a telewizor włączony. Akurat leciały wiadomości, które zainteresowały ubraną na czarno osobę.

"Dnia drugiego lipca dwutysięcznego czternastego roku na cmentarzu w Bradford zostały wykopane zwłoki Emily Smith. Policja nie znalazła jak na razie żadnych poszlak. Poszukiwani są jacykolwiek świadkowie miejsca zbrodni. Jak na razie z tajemniczego źródła wiemy jedno. Dzisiaj nad grobem Emily Smith były jej przyjaciółki. Czy to one stoją za wykopaniem zwłok przyjaciółki?"

Uśmiech pojawił się na twarzy ~M. Po umoczeniu ust w alkoholu owa tajemnicza osoba powróciła do poszukiwania miejsca do mieszkania. W końcu ~M znalazło odpowiednie dla siebie mieszkanie. Tajemnicza osoba podeszła do klatek ze szczurami.
- Oj wielka szkoda Rose... Będzie nam ciebie brakowało. - ~M wyciągnęło z klatki zdechłego szczura, który został wyrzucony na środek ulicy.

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 4

Lili

~02.07.2014~
~Bradford~



                        Na podjazd jednego z kilku domków stojących na dość bogatej dzielnicy, zaparkowało czarne sportowe auto. Piątka dziewczyn opuściła pojazd i ruszyły do domu blondynki. Młoda Calder otworzyła drzwi od domu i wszystkie weszły do środka. Od razu po wejściu poczuły zapach świeżo zaparzonej kawy, którą tak strasznie kochała mama Alison i Eleanor. Najmłodsza z córek na paluszkach podeszła do swojej matki i wskoczyła jej na plecy. Starsza kobieta podskoczyła w miejscu.
- Alison! - matka zbeształa swoją blond córkę, ale za raz po tym mocno przytuliła ją do swojego serca. 
- Mama! 
- Chodź tu szkrabie! - malutka Lili mocno wtuliła się w swoją mamusię, którą bardzo kochała. Każdy był ciekaw kto jest ojcem córki Alison, lecz ta trzymała to dla siebie. Każdy tak myślał...
- Lili! Patrz co ciocia ci kupiła! - czarnowłosa dziewczynka podeszła do jednej ze swoich 'cioci' Scarlett. Blondynka wręczyła czterolatce prezent. Lili pisnęła i przytuliła 'ciocię'.
- Dzięki 'ciociu'! Właśnie taki chciałam! - malutka dała buziaka w policzek Scarlett i pobiegła do salonu, do swojego dziadka, aby podłączył jej Xbox'a 360 do plazmowego telewizora.
- Em Ali możemy porozmawiać? - do uszu blondynki dobiegły słowa Alex.
- O czym?
- Chodź. - blondynka cicho westchnęła. Razem w piątkę ruszyły do pokoju blondynki. Gdy dębowe drzwi się uchyliły można było zobaczyć pokój Alison. Pokój był utrzymany w biało-czarnych kolorach. Na białych ścianach można było dostrzec grafiti i czarne napisy, namalowane farbą. Na przeciwko drzwi znajdowało się dużo łóżko, które było ustawione pomiędzy dwoma dużymi oknami. Przy każdym oknie na parapecie były poustawiane poduszki w przeróżnych kształtach i kolorach. Po prawej stronie łóżka znajdowała się nocna szafeczka. Natomiast obok okna, które znajdowało się na lewo od łóżko znajdowało się biurko, na którym były porozrzucane różne papiery. Po przeciwnej stronie na lewo od drzwi do pokoju, znajdowała się obszerna toaletka. Na ścianie obok toaletki wisiał duży, czarny plazmowy telewizor, a na przeciwko niego znajdowała się długa i bardzo wygodna kanapa. Na prawo od drzwi wejściowych znajdowały się sprzęty muzyczne m.in. gitary, perkusja. W tym miejscu ściana była obklejona różnymi plakatami. Na prawo od łóżka znajdowała się wieża i kilka półek z płytami z piosenkami. Obok tego znajdowała się obszerna szafa, która była wbudowana w ścianę. Obok niej, po prawej stronie znajdowały się dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do biało-miętowej łazienki, która posiadała wannę i prysznic oraz podstawowe wyposażenie łazienki. Drugie drzwi prowadziły do olbrzymiej garderoby w wielkości połowy pokoju. Dziewczyny zasiadły na czarnej nakapie. Panowała między nimi niezręczna cisza.
- Ali... Proszę powiedz nam kto jest ojcem Lili. - młoda Calder westchnęła cicho. Przez moment panowała niezręczna cisza, którą przerwała blondynka.
- To stało się pięć lat temu....

Poszłam rozerwać się do dosyć znanego klubu. Jako ta popularna piłam sporo i nie zwracałam zbytnio uwagi na to ile już wypiłam. Po kilku kolejkach ruszyłam na parkiet. Gdzie przetańczyłam dobre trzy godziny. Gdy moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa, a kolorowe światła, które non stop się zamieniały zaczęły drażnić moje oczy. Usiadłam w loży dla vip'ów, którą wynajęliśmy specjalnie na okazję moich czternastych urodzin. Zmęczona zasiadłam na czerwonej loży. Po krótkim odpoczynku ruszyłam w stronę baru. Zasiadłam na wysokim barowym krześle. Nikt nie zwracał zbytnio uwagi na to ile mam lat. Wyglądałam dosyć dojrzale jak na czternaście lat. Wypiłam dosyć sporo drinków. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś chłopak. Wyglądał na około dwa lata starszego. Przysiadł się do mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Po wypiciu kolejnych drinków zaczęliśmy się całować. A później znaleźliśmy się w pokoju dla personelu. Spędziliśmy tam upojną chwilę. Zapamiętałam tylko jego perfumy i te hipnotyzujące oczy. Miały w sobie taką głębie... Można się w nich zakochać. Zostawił mi swój numer, ale go zgubiłam. 

- Wow... - tylko tyle udało się wydostać z ust dziewczyn...
- No to się narobiło. - Alison przewróciła oczami na słowa Rose.
- Proszę Was o jedno.
- O co? - Lucy była lekko wstrząśnięta słowami przyjaciółki.
- Nie mówcie nikomu o tym co wam powiedziałam. Okey? - dziewczyny pokiwały głowami. Drzwi do pokoju otworzyły się, a nich stanęła malutka Mulatka.
- Mamusiu zagrasz ze mną w grę na konsoli? - dziewczyna uśmiechnęła się do swojej córeczki.
- Oczywiście kochanie. - razem zeszły na sam dół. Przez moment zapomniały o ~M.

~.~

Witam witam!
Mam nadzieję, że rozdział się podoba xd
Rozdziały, które będą się pojawiać tutaj będą w bardzo podobnej wielkości xd
No to do następnego ;*
A tak po za tym jeżeli jest Wam wygodniej możecie czytać rozdziały również na mój profil na wattpad'zie, gdzie możecie znaleźć moje wszystkie opowiadania xd
Czy wie kto mógłby odegrać rolę Lili w opowiadaniu?
Mulatka, czarne włosy...
Czekam na Wasze propozycje w komentarzu ;*
Również z niecierpliwością czekam na Wasze opinie ;*