sobota, 24 stycznia 2015

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 7

Praca
~09.07.2014
~Bradford~
Scarlett

#piosenka do rozdziału Secret - Official Video by The Pierces#

                Obudziłam się tak jak zawsze w wyśmienitym humorze. Przetarłam swoje oczka i przeciągnęłam się niczym kotka. Na czworakach spełzłam z łóżka i powoli kierowałam się w stronę lustra. Podrapałam się po głowie, przez co moje blond włosy były jeszcze w gorszym stanie niż wcześniej. Z przymrużonym oczami udałam się do łazienki, gdzie wrzuciłam moją piżamę do prania, a sama wskoczyłam pod prysznic. Wzdrygnęłam się lekko, gdy zimna woda zaczęła spływać po moim rozgrzanym ciele. Nalałam na dłonie trochę żelu, a potem rozsmarowałam go po ciele.  A następnie spłukałam cieplutką wodą. Owinięta niebieskim puchowym ręcznikiem w jednorożce ruszyłam do garderoby. Ubrałam na siebie bieliznę, a później zaczęłam wyszukiwać stroju na dziś. Po kilku sekundach wypadło na białą bluzkę do pępka, czarne jeansowe spodnie z podwyższonym stanem. Moje ręce zostały okryte brązową skórzaną kurtką. A na blond włosach znalazła się szara czapka. Do kieszeni kurtki schowałam telefon, klucze oraz kartę. Przygotowana zeszłam na dół do kuchni, gdzie moja mama wraz z tatą przygotowywali śniadanie. 
- Hej słonko. - mama pocałowała mnie w czoło, po czym powróciła do wykonywanej wcześniej czynności, którą było przygotowywanie kawy dla siebie i ojca do pracy.
- Dzień dobry. Jak spałaś? - ojciec uniósł swój wzrok z nad filiżanki czarnej kawy, którą zawsze pija na śniadanie.
- Hej. Dobrze... - usiadłam obok niego na krześle i nałożyłam sobie na talerz tosta, po czym posmarowałam go dżemem. Muszę przyznać jedno moja mama robi najwspanialsze śniadania pod słońcem! 
- Jakieś plany na dzisiaj? - wzrok rodzicielki zaczął skanować moją sylwetkę. Nigdy nie lubiłam jak ktokolwiek tak na mnie spoglądał.
- Uh.. Wiecie chyba przejdę się gdzieś z dziewczynami, jeżeli mają czas.. - odpowiedziałam z pełną buzią jedzenia. 
- To świetnie, że trzymacie się tak wszystkie razy po tym wszystkim... Boże, biedna Emi.. - ojciec podczas wypowiedzi matki skanował ją morderczym wzrokiem.
- Daj tym dziewczynom już spokój. - ojciec sięgnął do kieszeni swojej marynarki i wyciągnął 500 funtów, po czym położył je przede mną. - Masz. Kup sobie coś fajnego.
- Dzięki tato. - przytuliłam się do taty. Mój telefon zaczął wibrować więc odsunęłam się od taty i odblokowałam telefon.
♪ Matt: O 12.00 AM. tam gdzie zawsze. Tylko, nie spóźnij się.
- To my już idziemy. Baw się dobrze. - tata przytulił mnie do siebie, a następnie założył na siebie marynarkę. Mama podeszła do niego i wygładziła ręką kawałek materiału. Zabrała ze stołu swoją teczkę z dokumentami, laptopa i torebkę. Podeszła do mnie i musnęła ustami moje blade czoło.
- Do zobaczenia wieczorem córuś! - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Uhu, taa, do zobaczenia wieczorem. - po usłyszeniu, że rodzice wyszli wypuściłam ze świstem powietrze z ust i oklapłam na brązowe barowe krzesło. Moje palce wylądowały na skroniach, a później zaczęły je masować. Ciekawe, co Matt tym razem będzie ode mnie chciał... Z blatu chwyciłam kluczyki od mojego auta i wyszłam z domu. Zamknęłam za sobą drzwi. Dobrze, że wstałam dzisiaj wcześniej. Przynajmniej będę mieć czas, aby dotrzeć tam na spokojnie. No to w drogę!
                Kurz. Brud. Smród. Ubóstwo. Myślałam, że za raz puszczę pawia. Po mimo tego, iż pracuję tu już dwa lata to nadal nie przywykłam do tego zapachu stęchlizny. 
- Aaauuu! - moja rękę powędrowała na miejsce mojego ciała, gdzie znajdowało się serce, które teraz biło jak oszalałe. Gwałtownie nabrałam powietrze w płuca. Głupi, biały szczur.
♪ Nieznany: Uhu! Scarlett boi się małego białego szczurka, a raczej szczurzycy. Tak, by nam było przykro, gdybyś zmarła nam na zawał :( Miłej pracy życzę! ~M
Odruchowo rozejrzałam się po otoczeniu. Nagle poczułam, że ktoś zacisnął dłonie na mojej tali. Czyjś oddech drażnił moją skórę tuż pod uchem. Moje ciało zamarło. Nie wiedziałam co mam robić. Nie mogłam nawet ruszyć się z miejsca. Tak, jakbym zastygła w miejscu. Jakbym była jakąś kukłą do zabawy.
- Powinnaś bardziej uważać na siebie Scarlett. - w tym momencie po raz kolejny zamarłam. Nie wiedziałam co zrobić, gdy gruby męski głos dotarł do moich uszu. - Ej niezły ten mój nowy zmieniacz głosu. Co nie? - odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na osobę stojącą przede mną morderczym wzrokiem.
- Nigdy więcej tak nie rób Matt! - do moich uszu dobiegł śmiech mojego kumpla.
- Weź się nie focz mała.
- Pff... - odwróciłam się od niego i ruszyłam w stronę mojego biura. Do jasnej cholery! Jak on, mógł mnie tak wystraszyć! Niedorozwinięte, pojebane, dorosłe dziecko, któremu wszystkiego brakuje! Pieprzony samarytanin! Poczułam, że Matt szarpnął mnie za ramię.
- Ej Hollywood! Weź się nie obrażaj! - Matt uklęknął na prawe kolano. W duchu zaśmiałam się na jego zachowania, lecz na zewnątrz miałam kamienisty wyraz twarzy. - Moja najukochańsza przyjaciółko! Przepraszam za moje, jakże nie mądre zachowanie. Domyślam się, że musiałaś się przestraszyć na śmierć. Wierz, no bo brzmiałem jak ten pedofil z tego filmu. - spojrzałam na niego spod byka. No i to są te jego przeprosiny???!! Niedoczekanie Jego!
- To miały być te twoje przeprosiny? - chłopak pokiwał jak ten malutki słodki szczeniaczek. Spojrzałam na Jego pozycję. Nadal klęczał. Odchrząknęłam znacząco. Ten spojrzał się na mnie jak na wariatkę. Co ja skwitowałam przewróceniem oczu.
- Tak miały to być przeprosiny. A czemu chrząkasz? - moja dłoń wylądowała na czole. Bożesz, co z niego za głupek.
- Nadal klęczysz na kolanie! 
- A no tak dzięki. - uśmiechnął się do mnie jakby był jakimś ośmioletnim chłopcem.
- Weź nie szczerz tak tych zębów, tylko dawaj mi moją robotę.
                Zmęczona opadłam na moje wielkie łóżko. Moja praca sama w sobie nie jest męcząca, lecz sama jazda do niej wyciska ze mnie siódme poty. No, bo kto przy prawie 35 stopniach lubi jeździć w czarnym aucie po Anglii? No właśnie!
- Scarlett! Wróciliśmy za pół godziny kolacja! - z parteru dobiegł mnie głos mojej rodzicielki. Z wielkim "bólem" wstałam i otworzyłam drzwi, po czym odezwałam się do moich rodziców.
- Hej! Dobrze. To ja jeszcze sobie odpocznę. 
- Dobrze córuś. - tym razem do moich uszu doszedł głos ojca. Zamknęłam za sobą drzwi i z powrotem chlasnęłam się na łóżko. Przetarłam dłońmi oczy, aby nie zasnąć. Spojrzałam w stronę biurka, gdzie leżał mój laptop. Podeszłam do niego i go odpaliłam. Po chwili zalogowałam się na wszystkich możliwych portalach na których miałam swoje konto. Po kilku minutach na Skype zadzwoniła do mnie Alison. Odebrałam, a następnie na ekranie pojawiła się uśmiechnięta twarz mojej przyjaciółki.
- Sieema ! - założyła swoje czarne okulary. Zaśmiałam się na jej zachowanie. Czasem zachowywała się jak nastolatka, a nie jak matka.. Ale czego my możemy od niej oczekiwać, skoro Ali jest tylko dziewiętnastoletnią dziewczyną.
- Hej! Co tam?
- A wierz, byłam dzisiaj na zakupach z Lily i kupiłyśmy masę ciuchów! A właśnie znalszłam dla ciebie wspaniałą sukienkę! - Alison wstała po sukienkę, po kilku sekundach wróciła na miejsce. Muszę przyznać, że sukienka była wspaniała! 
Rozmawiałyśmy z Ali jeszcze kilka chwil. Po chwili blondynka mnie przeprosiła i wyciągnęła telefon, po minucie lub dwóch schowała urządzenie do torebki. 
- Wierz, dzięki za sukienkę. Ja spadam, bo mama chciała, żeby z nimi zjadła kolację. Buziaczki.
- Buziaczki. - po skorzystaniu Alison z telefonu stwierdziłam, że się z nią pożegnam, bo może ma jakieś plany lub musi coś zrobić. A z resztą sama dostałam wiadomość.
♪ Nieznany: Dzięki suko za towar ♥ Na pewno kiedyś mi się przyda. Buziaczki :* ~M.
                Whisky. Kokaina. Heroina. Uhu! Kłamczuchy trzymajcie się! Trzeba to gdzieś schować. Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy ~M. Otworzył zamrażalkę ludzkich rozmiarów, gdzie schował wszystko. ~M przechyliło głowę na prawo. Po czym chwyciło za zamek czarnej "torby". Uśmiechnęło się na wpół współczująco, na wpół psychicznie. Pogłaskało po włosach blade ciało Emily, które gdyby nie zimno zaczęłoby się rozkładać. Pamiętajcie jedno Kłamczuchy!:
Mam tajemnicę.
Potrafisz jej dotrzymać?
Obiecaj mi, że zachowasz ją dla siebie.
Najlepiej zamknij ją w swojej kieszeni,
zabierając ją do grobu.
Jeśli ujawnię ją Tobie, to wiem że jej nie powtórzysz,
bo dwoje może utrzymać sekret,
tylko jeśli jedno z nich nie żyje.
Dlaczego się uśmiechasz,
jakbyś powtórzył mój sekret?
Teraz kłamiesz,
bo obiecałeś, że go zatrzymasz,
ale nikt nie dotrzymuje tajemnic.
Nikt nie dotrzymuje tajemnic.
Dlaczego, gdy czynimy nasze najgorsze uczynki,
musimy o tym powiedzieć?
One płoną w naszych umysłach.
Stają się prawdziwym piekłem,
bo wszyscy powtarzają.
Wszyscy powtarzają...
Mam tajemnicę.
Potrafisz jej dotrzymać?
Obiecaj mi, że zachowasz ją dla siebie.
Najlepiej zamknij ją w swojej kieszeni,
zabierając ją do grobu.
Jeśli ujawnię ją Tobie, to wiem że jej nie powtórzysz,
bo dwoje może utrzymać sekret,
tylko jeśli jedno z nich nie żyje.
Spójrz mi w oczy.
Teraz robisz się senny,
czy jesteś zahipnotyzowany,
przez tajemnice, które w sobie chowasz?
Wiem co ukrywasz.
Wiem co ukrywasz .
Mam tajemnicę.
Potrafisz jej dotrzymać?
Obiecaj mi, że zachowasz ją dla siebie.
Najlepiej zamknij ją w swojej kieszeni,
zabierając ją do grobu.
Jeśli ujawnię ją Tobie, to wiem że jej nie powtórzysz,
bo dwoje może utrzymać sekret,
tylko jeśli jedno z nich nie żyje.
Alison?
Tak, Catherine?
Muszę Ci coś powiedzieć, 
ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.
Obiecuję.
Przysięgasz na swoje życie?
Przysięgam na swoje życie.
Przysięgłaś, że nigdy nikomu nie powiesz...
Obiecałaś, że nikomu nie powiesz
Obiecałaś, że nikomu nie powiesz
Obiecałaś, że nikomu nie powiesz...
Mam tajemnicę.
Potrafisz jej dotrzymać?
Obiecaj mi, że zachowasz ją dla siebie.
Najlepiej zamknij ją w swojej kieszeni,
zabierając ją do grobu.
Jeśli ujawnię ją Tobie, to wiem że jej nie powtórzysz,
bo dwoje może utrzymać sekret,
tylko jeśli jedno z nich nie żyje.
Tak, dwoje potrafi dochować tajemnicy,
tylko wtedy gdy jedno z nich nie żyje,
Tak, dwoje potrafi dochować tajemnicy,
tylko wtedy gdy jedno z nas ... nie żyje...